Trener księżniczki - rozdział VI

14 lipca 2000 roku
*Daniel*


Budzik dzwoni, przecież dopiero co położyłem się spać. Wczoraj mieliśmy ostatni trening przed jej wyjazdem do Solliden na urodziny. Teraz wreszcie odpocznę przez całe dwa miesiące bez wieczornych treningów. Właściwie czy to było takie ciężkie, raptem dwa razy w tygodniu. Co ja teraz będę robił w te dni? Nawet nie wiem kiedy zacząłem liczyć dni od treningu do treningu. Pomiędzy pustka, czarna dziura. Będzie mi brakować jej energii i tego jak wpada na siłownię w za dużej bluzie z szerokim uśmiechem na twarzy. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale to i taj będzie dobra terapia. Chyba powinienem wysłać jej życzenia smsem albo zadzwonić. Sam nie wiem. Sięgam po telefon, po prostu zadzwonię złożę jej życzenia i tyle, co z tego, że wczoraj dałem jej prezent. No właśnie prezent, chyba się wygłupiłem, butelka z filtrem do oczyszczania wody. Jaki jestem kreatywny, ale chyba jej się podobało. No na pewno była zaskoczona. Nic nie napisze, ani nie zadzwonię. Przynajmniej na razie. Spoglądam na zegarek, jest 8:00. Czas się zbierać do Ockelbo, jak się pośpieszę, to z rodzicami zdążę obejrzeć transmisję z jej urodziny.

 Pałac Solliden, Olandia
*Victoria*

Patrzę od godziny na wyświetlacz swojego telefonu. Dostałam już życzenia od Caroline, Lussan, a nawet Jonasa z Master Training, a Daniel milczy. O czym ja w ogóle myślę, przecież dał mi wczoraj prezent to wystarczy. Butelka z filtrem, nie mogę powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy, był taki uroczy i zawstydzony. Może jeszcze napisze.
- Sto lat! Sto lat! Niech żyje żyje nam! - z zamyślenia budzi mnie śpiew, a raczej odgłos zarzynanego zwierzęcia. Ale to tylko Carl Philip. Cztery osoby próbują na raz przecisnąć się przez drzwi mojej sypialni. Maddie daje kuksańca Philipowi, a ten ustępuje na bok. Na końcu, za mamą, wchodzi tata z tortem.
- Wszystkiego najlepszego kochanie! oby spełniły się wszystkie twoje marzenia - mama nachyla się nade mną i całuje w czoło.
-No już, już starczy! Zdmuchnij świeczki zanim się wypalą - pogania tata. Nachylam się nad tortem.
- Tylko najpierw pomyśl życzenie. - krzyczy mi do ucha Madeleine.
Ignoruję to. Zamykam oczy i w myślach mówię swoje życzenie. "Niech tylko zwróci na mnie uwagę w inny sposób".

Kilka godzin późnej
Taras pałacu Solliden, 20:28

W południe jak co roku spotkałam się z tysiącami ludzi. Każdy miał dla mnie prezent życzenia. Dostałam 143 laurki, około 60 bukietów kwiatów i tyle ciast, że zakryły stół w jadalni, stół w kuchni i stół bilardowy taty. Za parę minut pewnie się skapnie, że podczas przyjęcie nie będzie mógł zagrać w swoją grę na stole do bilarda. Śmieję się pod nosem i mimowolnie wyciągam telefon z kieszeni. Nie zadzwonił, ani nie napisał. Z domu dobiegają do mnie odgłosy radosnej rozmowy. Caroline idzie w moją stronę z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
- I jak kto napisał ci życzenia?
- Prawie wszyscy znajomi, pewnie jeszcze pare osób napisze.
- Jak to, przecież większość przyjaciół już tutaj jest, więc ten kto nie napisał złoży ci życzenia na żywo. Kto jeszcze został?
- Nikt ważny. - uśmiecham się.
- Jasne, poznałaś kogoś?
- No co ty niby kiedy? Ciągle mam wyjścia, spotkania, treningi i nic poza tym.
- No właśnie, skoro mowa o treningach, Daniel wysłał ci życzenia? To taki miły facet. Bardzo go lubię, ty chyba też, w końcu widujecie się tak często. Sam na sam.
- Nie, nie dzwonił - mam nadzieję, że nie wyczuła w głosie tego smutku, który właśnie poczułam. - Wczoraj dał mi prezent i tyle. - wzruszam ramionami udając obojętną.
 - I tyle?! - naśladuje mój ruch - znam cie! Vickan! Chciałaś żeby zadzwonił, prawda?
 - Caroline przecież to tylko mój trener.
- A w zeszłym tygodniu nazwałaś go przyjacielem i opowiadałaś jak dobrze ci się z nim rozmawia.
Przewracam oczami i kieruję się w stronę salonu.
-Daj spokój.

Ockelbo
*Daniel*

Niedawno skończyła się transmisja z koncertu dla Victorii. Nie wiem po co pędziłem na zbity pysk, żeby zdążyć na transmisję ze spotkania w Solliden w południe. Wszyscy się ze mnie śmiali jak wpadłem do domu i od razu rzuciłem się na kanapę, żeby obejrzeć telewizję. Tak naprawdę nawet jej nie obejrzałem, Anna i dziewczynki ciągle wypytywały o Vickan. A kiedy ją tak nazwałem przy nich prawie padły na zawał.
- Daniel, chodź są wiadomości, pokazują rodzinę królewską. - krzyczy Anna.Oczywiście stroi sobie ze mnie żarty. Nie mam jeszcze ochoty wracać do domu, dobrze mi na tarasie.
-  Daj mu spokój. - śmieje się tatą. - Mamy syna monarchistę i tyle. Ale mogliśmy się tego spodziewać. Urodził się w tym samym momencie w którym Karol Gustaw przejmował władzę w Szwecji. - tata zaczyna swoją ulubioną historię. Tak urodziłem się kiedy król wstępował na tron. Nic więcej. Mimowolnie moje myśli uciekają w kierunku Victorii, pamiętam jej reakcję, kiedy podałem datę swojego przyjścia na świat. Nawet nie wiem kiedy wyciągam telefon z kieszeni i wybieram jej numer. Co ja robię? Nie odbiera. Pewnie się bawi z rodziną. Już mam się rozłączyć, kiedy słyszę jej głos
- Halo?! Daniel? Chwileczkę, poczekaj muszę wyjść - przekrzykuje głośną muzykę. Mija parę chwil zanim znowu ją słyszę, co ja wyrabiam.
- Miałam nadzieję, że zadzwonisz, rodzice urządzili dla mnie imprezę. Co u ciebie?
- Jestem w Ockelbo w u rodziców.
- O to super bardzo się cieszę!
- Ja też, wiesz pewna księżniczka zajmowała mi tyle czasu swoją paplaniną, że nie mogłem w ogóle odwiedzić rodziców - żartuję, udając obużenie i od razu słyszę jej śmiech.
- Nie dobijaj mnie! Przeproś swoich rodziców ode mnie - mówi przez śmiech. - Naprawdę tyle mówię?
- Buzia ci się nie zamyka, ale robisz postępy, już prawie nie komentujesz tego gdzie cię kiedy boli. Ałła tak nie zrobię bo mnie tu boli, a teraz tu - naśladuję jej teatralny jęki, czym przyciągam uwagę wścibskiej siostry.
- Z kim rozmawiasz? - dopytuje.
- Nie teraz An jestem zajęty.
- Z księżniczką? - nie odpuszcza. W słuchawce słyszę śmiech Victorii.
- Przepraszam to moja siostra, wiesz jaka jest, opowiadałem ci o niej. Nie chcę przeszkadzać, chciałem tylko złożyć życzenia.
- Mówiłeś o mnie księżniczce?!! - słyszę krzyk za plecami i jeszcze głośniejszy śmiech w telefonie.
- Zamknij się Anna. - mówię do siostry zakrywając słuchawkę i wolną ręką wpychając ją przez drzwi tarasowe do domu. - Przepraszam. - odzywam się do telefonu.
- Nic się nie stało, w końcu też mam wścibskie rodzeństwo. Co dzisiaj robiłeś?
Co dzisiaj robiłem? No nie wiem gapiłem się na ekran telewizora, a właściwie na ciebie w telewizji, przez cały dzień.
- Yyy nic ciekawego. Oglądaliśmy telewizję, rozmawialiśmy - myśl Daniel myśl, bądź kreatywny. - A ty co robiłaś? - brawo, tylko na tyle cię stać?!
- Też nic ciekawego, najpierw odebrałam gratulacje, później był koncert, a teraz impreza. - mówi jakby to było nic, koncert na jej cześć transmitowany przez telewizję w całym kraju to przecież nic.
- W końcu co roku jest Dzień Victorii. Już się przyzwyczaiłam, że świętuje ze wszystkimi. - słyszę jakiś szmer w telefonie - Zaraz wracam, widzisz, że rozmawia, - słyszę głos Victorii. - Przepraszam do Madeleine się niecierpliwi.
- Spokojnie nie będę cię zatrzymywał. Wszystkiego najlepszego i miłej zabawy!
- Dziękuję dobranoc - słyszę pożegnanie, jednak Victoria się nie rozłącza. Ja też nie. Słyszę tylko jej oddech w słuchawce. Ni wiem czy mija kilka sekund czy minut za nim się odzywam.
- Chyba powinniśmy się rozłączyć - próbuję zażartować.
- To prawda. - przeciąga,po tym słyszę tylko zdawkowe - Na razie - rozłączyła się.

*Victoria*

- Co się ze mną dzieje? Chyba mi odbija. Odpuść Victoria, on cie nigdy nigdzie nawet nie zaprosi. Biorę głęboki oddech i powoli wracam do środka. Chyba nie zwróciłam na siebie niczyjej uwagi wybiegając kilka minut temu w popłochu niemal potykając się o własne nogi, a może jednak?


****

Kolejny rozdział już w tą niedzielę rano!

Komentarze

  1. Muszę Ci przyznać, że zaciekawiasz czytelnika relacją pomiędzy księżniczką a jej trenerem. Niby oczywiste jest, że taka relacja nie może mieć racji bytu, ale ewidentnie ich do siebie ciągnie. Mimo wszystko mama nadzieję, że ich relacja się rozwinie :)
    Zdecydowanie mogę polecić Twojego bloga innym. Czekam na kolejny rozdział! :)
    Zapraszam do mnie: http://niestracilamnadziei.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty