Trener księżniczki - rozdział V

Palac Drottningholm, 1 maja 2000 roku
*Victoria*

Padam zmęczona na łóżko. Myślałam, że nie będziemy dzisiaj ćwiczyć tylko omówimy program treningowy. Chyba jeszcze nigdy nie byłam taka zmęczona. Bolą nie miesnie o których istnieniu nie miałam pojęcia. Spoglądam na zegarek dobija 22:30, jest już tak późno? Spędziłam tam ponad cztery godziny. Ledwo żyje ale bylo super. Ten trener jest bardzo dobry.
- Jak było?! - powoli otwieram oczy i w tym samym czasie czuje jak na moje łóżko pada Maddie.
- dobrze.
- może coś więcej? Ten Daniel... przystojny no nie?
- No nawet. Nie zwróciłam uwagi. - ciekawe czy umiem kłamać? Chyba nie.
- No jasne.
- Padam z nóg. Nie wiedziałam, że tutaj też są mięśnie - wskazuje to na miejsce gdzie bardzo mnie boli.
- A tu też cię boli? - Maddie dżga palcem !nie palcem pod żebrem.
- Aaaa - krzyczę teatralnie - tu też!
- Hahahah prawdziwa baba.
- Lepiej odz spać bo jutro nie wstaniesz do szkoły.
- Tak jest mamusiu. Śpij dobrze - Maddie nachyla się żeby dać mi buziaka w policzek i szybko wybiega z pokoju.
Nie mogę się ruszyć, ale i tak powoli zwlekam się z łóżka w kierunku łazienki. Jedyne o czym marzę to prysznic i łóżko.

*Daniel*

 Jest inna niż przypuszczałem. Bardzo sympatyczna. Co? No nie znowu o niej myślę. Ba cały czas myślę. Muszę się ogarnąć. Daniel bez przesady. Przewracam się na brzuch i przykrywam głowę poduszką. Coś czuję, że dzisiaj się nie wyśpie. Kolejny trening już za cztery dni. Ciekawe jak teraz się czuje? Pewnie wszystko ją boli. Szkoda, że nie powiedziałem ej żeby wzięła przed snem tabletkę. Właściwie miałem je nawet przy sobie mogłem jej dać jedną żeby od razu wzięła. Może trening był dla niej za ciężki na pierwszy raz. Wyglądała na zmęczoną. Ale jest twarda, w ogóle nie narzekała. Przesadziłem. Zdecydowanie przesadziłem, ćwiczenia były za trudno. No i trening trwający trzy godziny? Nigdy tak długo nie prowadziłem treningu! Co mi odbiło. Może wyśle jej smsa żeby wzięła tabletkę. Odrzucam poduszkę z głowy, przewracam się na plecy i sięgam w kierunku telefonu. Włączam wyświetlacz. Nie! Daniel. Nie! Co ty robisz! To księżniczka i jest pierwsza w nocy! Księżniczka Daniel księżniczka! Ogarnij się. Da sobie radę. Tam o nią setki ludzi dbają. Walam się po łóżku... Ładnie się uśmiecha. No i ten śmiech... powoli odpływam do krainy snu.

5 maja 2000 roku
*Victoria*

Samochód sunie ulicami Sztokholmu. Korki powoli się rozluźniają. Dobija 18:00. Spóźnię się. Nienawidzę jak ktoś musi na mnie czekać. Ciekawe co on teraz robi? Zaraz co mnie to obchodzi.
Kilka minut późnej samochód podjeżdża pod Master Training. Wciągam kaptur na głowę. Mam nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna. Ochrona zostaje w samochodzie. Kiedy tylko wysiadam samochód z SAPO w środku odjeżdża. Dzisiaj będziemy sami.

*Daniel*

Gdzie ona jest? Mam nadzieję, że nic jej nie wypadło. Spóźnia się już 10 minut.
- Cześć! - słyszę radosne powitanie. Odwracam się w kierunku drzwi wejściowych.
- Witam Wasza Wysokość. - miałem do niej mówić na ty, ale nie potrafię.
- Vickan, pamiętasz Daniel, miałeś do mnie mówić po imieniu. - uśmiecha się szerzej i wyciąga rękę w geście powitania. Ma na sobie bluzę, krótkie spodenki i adidasy. W ręce trzyma torbę treningową. Po powitaniu stawia ja na podłodze i ściąga bluzę przez głowę. Daniel nie lamp się na nią. Upominam się, ale nie mogę odwrócić wzroku. Pod spodem ma białą koszulkę na cienkich ramiączkach.
- Możemy zaczynać. - co się stało z moim głosem? Chyba niby tak dziwnie nie brzmiałem.
Kierujemy się w stronę sali treningowej. Znowu wszyscy opuścili już studio. Zostaliśmy całkiem sami. Co stało się z ochroną?
- Uzgodniłam, że zostaną w samo. Nic mi tutaj nie grozi. - słyszę odpowiedz na pytanie. Zaraz. Zadałem to pytanie na głos?
- Wspaniale. Mam nadzieję, że będzie nam się lepiej ćwiczyło. Zacznijmy od rozgrzewki. - Szybko ściągam bluzę i włączam muzykę.

*Victoria*

Ćwiczymy już godzinę bez wytchnienia. Nie czas na przerwę? Padam, ale dobrze mi się ćwiczy. Daniel jest świetny i bardzo pomocny.
- Czas na przerwę. - Daniel pada na materac. Mimowolnie się uśmiecham. - Żyjesz? Mam nadzieję, że trening nie jest za ciężki.
- Żyje. Żyję. Ledwo ale żyje. - śmiejemy się razem.
- To dobrze. Już sie martwiłem. Przez minutę nic nie powiedziałaś.
- Że co? - ciągle gadam, nieprawda!
- Ciągle komentujesz wszystko. Tu mnie boli, a to ćwiczenie jest takie. - przy tym kopiuje moje miny i gesty. Nie mogę się powstrzymać ze śmiechu.
- No dobrze. Może trochę narzekam. Ale bardzo mi się podoba. Naprawdę jest super. Jesteś świetnym trenerem.
- Cieszę się. Wracajmy do tremingu.
- Nieeeee! Jeszcze chwilę. Pogadajmy.
- Hahahah naprawdę cheytasz się każdej deski ratunkowej. No dobrze dwie minuty.
- No więc skąd jesteś?
- Z Ockelbo.
- To w Gästrikland? Masz rodzeństwo?
- Tak, Gästrikland. To bardzo mała miejscowość. Mam siostrę.
- Jedną?
- Tak. Ma na imię Anna.
- Ja mam dwoje rodzeństwa. Co z wiesz. Maddie już poznałeś.
- Tak. - Daniel wstaje z materaca. Podchodzi do lodówki i wyciąga dwie butelki wody. Podaje mi jedną i siada bliżej niż poprzednio. - czym się interesujesz? Oprócz.. yy?
- Oprócz nauki rządzenia? - śmieje się. O nie chyba się zawstydził.
- Ty to tak nazwałaś. - uśmiecha się. - Ale tak, to miałem na myśli.
- Właściwe nie mam wiele wolnego czasu. Teraz chociaż nie mam już studiów. Teraz mam więcej spotkań, wyjść i w ogóle. To wszystko nie jest takie proste jak się wydaje. To takie proste. Wychodzisz usmiechasz się, pomachasz, przetniesz wstegealbo z kimś pogadasz. Ale to nie jest łatwe. Zawsze się denerwuje czy wszystko będzie dobrze. Staram się przygotowywać jak najlepiej. Ale to prawie nigdy nie wychodzi.
- Naprawdę? Nigdy bym nie pomyślał. Zawsze świetnie sobie radzisz.
- Staram się. Najlepszym wyjściem jest uśmiech i obrócenie sytuacji w żart. Tata mnie tego nauczył.
- Dobry sposób. To coś dla mnie. - zaśmiał się Daniel.
- Wiesz kiedyś pojechałam do Gävle z wizytą. W szpitalu miałam spotkać się z personelem i dziećmi. No i weszliśmy do środka. To w zimie, straszny śnieg, na podłodze były kafelki no i się poślizgnęłam i wylądowałam na tyłku. Dopiero czwartej osobie udało się mnie podnieść - zaczęłam się śmiać, a Daniel zachłysnął się wodą. - Lekarza myślał, że coś sobie złamałam. Zanim mnie podnieśli popłakałam się ze śmiechu. Miałam cały tyłek mokry. Wprowadzili mnie do jakiejś sali i lekarz kazał mi się rozebrać. Na szczęście chodziło tylko o płaszcz i buty. Latałam po szpitalu w krokodylkach na nogach.  - łzy naszły mi do oczu, kiedy spojrzałam na Daniela zwijajacego się ze śmiechu. Padlam na materac śmiejąc się jeszcze głośnej. - Ale dzieci były zachwycone. - zakończyłam.

Kilka godzin późnej 

Dalej rozmowa potoczyła się jeszcze prościej. Przegadaliśmy resztę treningu. Nie wiem jak to się stało. Daniel lubi pizzę i chińszczyznę. Uwielbia tańczyć, lubi amerykańskie seriale komediowe i śliwki w czekoladzie zupełnie tak jak ja. Dawno się tak nie uśmiałam jak dzisiaj.

***

Czekam na opinie!

Komentarze

  1. Hej! Przeczytałam rozdział i... jest super! :) Jestem mega ciekawa, jak potoczą się ich relacje. Może za niedługo będzie buzi?! Oby! :D
    PFffffffffff!!!!!! Jak ja nie cierpię ćwiczyć, dlatego nie dziwię się Victorii. :)
    Czekam na nn i pozdrawiam.
    Martyna ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajneee. Czekam na ciąg dalszy :) taka sportowa parka hihi :D Też lubię pisać, więc zapraszam do mnie -> http://odcienczerni.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka! Jestem nowa...i można powiedzieć, że jestem zaciekawiona. Acz kolwiek trudno mnie zatrzymać na dłużej, poza tym...to tylko zainteresowanie, czysta ciekawość. Mam nadzieję, że "dopiero", a nie "aż".

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio to jest historia po części prawdziwa?
    :)
    Lubię opowiadania oparte na faktach, może jeszcze wpadnę, powodzenia w pisaniu ;)

    ukryci-wiezniowie-iluzji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny świetny rozdział! Jestem ciekawa jak się sytuacja rozwinie i przede wszystkim czy ta znajomość się rozwinie :)
    Zapraszam do mnie: https://niestracilamnadziei.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Trafiłam na Twojego bloga, na razie przeczytałam post, pod ktorym komentuję, ale postaram się wszystko nadrobić. Podoba mi się niezłomność Twojej bohaterki. Przynajmniej teraz, na tym etapie w jakim ją poznaję. Wydaje się silna. Piękne to. A twój styl pisania? Bardzo , bardzo przyjemny, chociaż w końcowej części poprzez ilość dialogów dynamika bardzo się nasila, a ja chciałabym delektować się Twoimi opisami...
    Zapraszam Cię na swojego bloga, jest o prawdziwej historii, która rozgrywa się tu i teraz. To mój pamiętnik, spowiedź przed odejściem... gdzieś. Tam.
    http://malinowydeszcz.blogspot.com/
    Będę niesamowicie wdzięczna, gdy odwiedzisz mnie, skomentujesz i hm... polecisz? Jeżeli taka będzie możliwość, to super. Chcę aby ten blog trafił do jak największej ilości ludzi, by w końcu obudzili się i zaczęli żyć, doceniać co posiadają... doceniać zdrowie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dotyk jest ważny jednak trzeba uważać by nie skrzywdzić nim drugiej osoby. Warto przeczytać by dowiedzieć się na ten temat więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    Sorry za spam, ale postanowiłam poinformować wszystkich moich byłych czytelników, że oba moje blogi znów działają:)
    Zapraszam do czytania:)
    wadazagency.blogspot.com
    opowiadanie-demona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty